Czujesz się źle w swoim domu? Zapytaj siebie 5 razy {dlaczego}.

with Brak komentarzy

Wracasz do domu z bólem głowy?
Marzysz tylko o tym, żeby w końcu się wyprowadzić?
Jak tylko zmienisz mieszkanie, Twoje życie będzie pasmem szczęścia?
Zanim cokolwiek postanowisz, sprawdź dlaczego czujesz się źle w swoim domu.

 

[bctt tweet=”Kiedy nie lubimy swojego domu, nie radzimy sobie z tą częścią życia, o której nam przypomina. ” username=”coachyourhome”]

 

Beata od kilu miesięcy zamęczała się myślami o tym jak bardzo jest nieszczęśliwa w swojej wynajętej kawalerce. Wracały do niej jak bumerang. Udawało się jej odgonić je na chwilę lub dwie, po to tylko żeby wróciły ze zdwojoną siłą. Z czasem przestała już z nimi walczyć. Otwierała rano oczy, a po błogich kilku sekundach nieświadomości docierało do niej, że znów obudziła się nie tam gdzie trzeba i dialog z domem uruchamiał się od nowa:

Nie cierpię Cię, mam Cie dość, chcę się stąd wynieść.
Nigdy Cię nie lubiłam.
Nic z Tobą nie mogę zrobić.

Tak się nie da żyć.
Co ja tu jeszcze robię?
Dlaczego tu w ogóle jestem?

I jak w ogóle do tego doszło? Do momentu kiedy podpisała umowę najmu, wszystko przecież było ok. Była szczęśliwa, ze udało się jej znaleźć lokum w cichej okolicy, niby nie w centrum, ale z łatwym dojazdem. Cena też mile ją zaskoczyła. A że wystrój nie do końca katalogowy, no cóż, nie można mieć wszystkiego. W końcu to miejsce tylko na chwilę. Zanim podjęła decyzję odwiedziła mieszkanie dwa razy, sama. Nie potrzebuje przecież zawracać nikomu głowy swoimi sprawami. Wszystko było dobrze. Złożyła podpis na umowie. Dopięła swego, wykosiła konkurencję i została z mieszkaniem, w którym miała być taka szczęśliwa. Pierwszej nocy, zmęczona przeprowadzką, marzyła tylko o tym, żeby zasnąć w świeżo wypranej lnianej pościeli. Ciekawa była co się je przyśni „na nowym miejscu”. Takie sny mają przecież znaczenie. Zanim się położyła uchyliła lekko okno. Tak śpi się jej najlepiej. Kiedy już prawie zapadała w sen, coś brutalnie wyrwało ją z tego błogiego stanu. To zegar na wieży kościelnej wybił melodyjnie jedenastą w nocy. I tak co godzina. Obracała się nerwowo z boku na bok. Nic nie pomagało. Zamknęła w końcu okno i zasnęła zmęczona z jedną tylko myślą “Co ja zrobiłam? Ten zegar będzie mnie prześladował już co noc” . A przecież tak dobrze wybrała…

 

Słyszałam kiedyś podobny dialog w mojej głowie.

Słyszę go wiele razy, kiedy pytam moje Klientki o ich domy.

Kiedy jednak zaczynamy rozmawiać i szukać  “sedna” problemu, okazuje się, że to nie o ściany, kanapy, metry kwadratowe ani rozkład pomieszczenia chodzi. Ano nawet o zegar wybijający melodyjnie godziny ;)

No właśnie, ale jak dojść do sedna?
Jak odkryć czego naprawdę chce nas nauczyć miejsce, w którym zdecydowaliśmy się żyć?

Oto fragment mojej rozmowy z Beatą:

 

Beata: Nie cierpię mieszkania, w którym mieszkam.
Ja: Dlaczego nie cierpisz mieszkania, w którym mieszkasz?
Beata: Bo zegar z kościelnej wieży nie daje mi spać.
Ja: Dlaczego zegar z kościelnej wieży nie daje Ci spać?
Beata: Bo mieszkam obok kościoła {?!}
Ja: Dlaczego mieszkasz obok kościoła?
Beata: Bo nie sprawdziłam wszystkiego dokładnie zanim podpisałam umowę.
Ja: Dlaczego nie sprawdziłaś wszystkiego dokładnie zanim podpisałaś umowę?
Beata: Bo zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę…
Ja: Dlaczego zawsze robisz wszystko na ostatnią chwilę?
{…}

 

I tu zaczyna się prawda…Możesz się krzywić, denerwować, może być Ci coraz bardziej niewygodnie. Ale ja nie przestanę pytać.

Kiedy dochodzisz do sedna sprawy, zaczynasz rozumieć, że nowa poduszka na kanapie ani nawet tuzin poduszek nie załatwi sprawy. Możesz przykleić plasterek, na chwilę pomoże. Ale czy czegoś Cię nauczy?

Z czym chcesz się uporać? Z kościelnym dzwonem czy z Twoim zachowaniem, dzięki któremu znalazłaś się w miejscu, w którym nie jesteś szczęśliwa?

Jeśli męczysz się w swoim domu, spróbuj sama ze sobą przeprowadzić podobny dialog. 
Zadawaj sobie pytanie „dlaczego” tak długo aż dojdziesz do momentu, w którym odpowiedź nie przyjdzie tak łatwo jak wcześniejsze. Kiedy będziesz naprawdę musiała sięgnąć w głąb siebie, żeby odkryć prawdę.

Beata odrobiła swoją lekcję. Nauczyła się, że ważne decyzje wymagają czasu. Postanowiła, że zaczeka do końca okresu wynajmu, ale nowego lokum zacznie szukać o wiele wcześniej. Spisze wszystkie ważne kryteria i dokładnie je sprawdzi zanim podpisze kolejną umowę. Tym razem poprosi o opinię kogoś, kto spojrzy na mieszkanie obiektywnym okiem i zada pytania, przed którymi ona sama się broni. Po raz pierwszy w życiu przyjrzała się sobie w procesie podejmowania decyzji. Nie zdawała sobie sprawy, że na ogół działa według tego samego schematu. Lubi podejmować decyzje sama, nie chce nikomu zawracać głowy ani też słuchać opinii, które odwiodą ją od jedynej słusznej decyzji. Zrozumiała też, że w podobny sposób podejmuje większość decyzji. Teraz już wie, że czasami trzeba za nie zapłacić. Wie też, że w przyszłości chce działać inaczej. Wypracowała nową strategię działania i wdraża ją w życie.

A czy Ty jesteś gotowa odrobić lekcję?