Pamiętasz jeszcze „hygge”, które zalało nas kilka lat temu ciepłem świec, miękkością poduszek i morzem gorącej czekolady? Przez chwilę każda z nas zapragnęła zakosztować duńskiej szczęśliwości, spokoju i domowego ciepła. Medialna fala odpłynęła, po „hygge” zostało wspomnienie. Chyba że udało Ci się przebić przez piękną fasadę i odkryć jego głębsze przesłanie.
Bo koncept hygge jest bardzo pojemny. To i przytulność, i zadowolenie, i dbałość o swój “well-being”.
To stan, w którym jesteś dokładnie tam gdzie chcesz być, robiąc dokładnie to na co masz ochotę i zanurzając się w obecnej chwili. Niczego Ci nie brakuje, nic Cię nie drażni, nigdzie się nie spieszysz. Jest Ci wygodnie, komfortowo i czujesz wewnętrzny błogostan.
Hygge zbudowane jest na bliskości
Tyle, że bliskość dla każdego z nas oznacza co innego. Dla Ciebie może to być niedzielny obiad z rodziną, który trwa aż do późnej kolacji. Dla mnie popołudnie spędzone z mądrą książką i lampką wina. Bliskości doświadczasz w relacjach z innymi, ale też w relacji z samym sobą. Czego bardziej potrzebujesz? Jaki czas jest dla Ciebie najbardziej “hygge”. I nie chodzi o to, abyś rezygnowała z jednego, albo drugiego. Psychologowie od dawna powtarzają, że jakość naszych relacji znacząco wpływa na jakość naszego życia. Nie znaczy to jednak, że Twój dom od zmierzchu aż po świt ma być wypełniony gośćmi, których witasz talerzem gorących bułeczek. Znajdź swoją równowagę. Podaruj sobie również czas dla siebie.
Hygge wynika ze spójności
Często słyszę pytania: “A co jeśli coś podoba mi się u kogoś, ale nie chciałabym tego w swoim domu?” Odpowiedź jest prosta, chociaż nieoczywista. Czujesz się dobrze w domach, które pasują do ich mieszkańców. Nie do Ciebie, tylko do ludzi którzy tę przestrzeń stworzyli. Bo panuje w nich spójność, od progu możesz powiedzieć “Tak właśnie wyobrażałam sobie Twój dom”. I nie chce Ci się z takiego domu wychodzić, bo lubisz i właścicieli i przestrzeń, którą wokół siebie stworzyli. I jedno i drugie wypełnione jest ich osobowością, wartościami i historią. Czy to samo możesz powiedzieć o swoim domu? Czy stworzyłaś wnętrze, które jest spójne z Tobą i tym kim jesteś?
Hygge dopuszcza niedoskonałość
Przytulna przestrzeń sprawia wrażenie zamieszkałej. Trochę “zużytej”, pogniecionej, używanej na co dzień, nie od święta. Panuje w niej porządek i rzeczy mają swoje miejsce, ale wolno ich dotykać, brać je do ręki i zwyczajnie z nich korzystać. Poduszki na kanapie wolno swobodnie zamieniać miejscami, a pledy beztrosko zawieszać na oparciu fotela. Niedoskonałe są książki w podniszczonych oprawach, osobiste pamiątki, rodzinne drobiazgi, przedmioty “z duszą”. To one sprawiają, że wiemy u kogo jesteśmy i czujemy co dla tej osoby naprawdę się w życiu liczy.
Której z tych lekcji najbardziej dzisiaj potrzebujesz?
Co z niej zabierzesz? Co zrobisz, aby Twój dom był bardziej „hyggelig”?