Trzy {przekonania}, które sprawiają, że ciągle masz w domu za dużo rzeczy.

with Brak komentarzy

 

Nasze domy wypełnione są rzeczami. Mniejszymi i większymi meblami, akcesoriami, przedmiotami codziennego użytku, pamiątkami… przedmiotami całkiem przydatnymi, i tymi trochę mniej. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile dokładnie rzeczy potrzebuje statystyczny dorosły człowiek. Nikt nie powie Ci także, ile rzeczy w Twoim domu to już za dużo. Tę subtelną granicę możesz wyznaczyć tylko Ty. I tylko Ty, zachowując uważność, zauważysz, że masz za dużo rzeczy wokół siebie.

Po czym poznasz, że masz za dużo rzeczy? 

  • ciagle coś przestawiasz z kąta w kąt albo się o coś potykasz;
  • żeby wygodnie się rozsiąść do pracy przy biurku, musisz najpierw przesunąć stertę „wczorajszych” papierów;
  • w Twojej szafie już nic się nie mieści, a Ty dalej kupujesz nowe sukienki na poprawę humoru;
  • nie wiesz dokładnie, co masz np. znajdujesz w kącie garażu nierozpakowany blender, który kupiłaś dawno temu,”bo była okazja”;
  • rzeczy nie mieszczą Ci się w szafach, komodach, szufladach i więcej niż 20% jest „na wierzchu”, byle gdzie, tam gdzie popadnie albo gdzie akurat znalazłaś kawałek wolnego miejsca;
  • ciągle myślisz, gdzie tu wcisnąć jeszcze jedną szafeczkę, półeczkę, upchnąć koszyczek albo pojemnik, który pomoże Ci „zorganizować” swój bałagan;
  • przestajesz zapraszać do domu gości, a na dźwięk domofonu reagujesz paniką;
  • czujesz, że czas coś z tym całym bałaganem zrobić, ale na myśl o sprzątaniu szafy robi Ci się słabo, wolisz zjeść lody albo wypić kieliszek wina i „zapomnieć” o temacie.

Wszystko to powoduje, że zaczynasz się w swoim domu męczyć, nie masz czym oddychać, chociaż możesz nie do końca zdawać sobie sprawę, że to bałagan jest powodem takiego stanu. Z czasem pojawia się poczucie winy i towarzyszący mu wstyd. Im dłużej zwlekasz, tym bardziej się wstydzisz.

Taki stan emocjonalny sprawia, że nie robisz nic. Bo wstyd jest emocją pozbawioną kierunku. Zatrzymuje Cię w miejscu i nie pozwala ruszyć do przodu.

Co więc sprawia, że masz w domu za dużo rzeczy?

Przyczyny tego stanu możemy rozpatrywać na kilku poziomach. Na ilość posiadanego dobytku wpływa Twoja osobowość, Twój system potrzeb i wartości (rzeczy mogą być dla Ciebie np. świadectwem statusu), a nawet relacje ze współdomownikami.

W dużym stopniu na Twój sposób radzenia sobie z rzeczami wpływają także Twoje przekonania, czyli zbiór kształtowanych przez całe życie opinii na temat świata i praw nim rządzących oraz na temat Twojego sposobu odnajdywania się w świecie. Te, funkcjonujące w Twoim umyśle, przekonania mogą Cię wspierać albo utrudniać Ci np. pozbywanie się tego, co już nie jest Ci potrzebne.

Takich przekonań może istnieć w Twoim umyśle wiele i poznasz je jedynie, analizując swój sposób myślenia o porządku i bałaganie, o minimaliźmie, artystycznym chaosie i innych „okołoporządkowych” tematach. Przyjrzyjmy się trzem z nich, które bardzo często słyszę, a może dotyczą także Ciebie.

 

Trzy niewspierające przekonania związane z posiadaniem rzeczy

{1} Pamiątek i prezentów się nie wyrzuca

To przekonanie może Cię zarówno wspierać, jaki i przeszkadzać w pozbywaniu się nadmiaru rzeczy z Twojego otoczenia. Warto mieć w domu kilka przedmiotów o wartości sentymentalnej, pamiątek będących symbolem ważnych momentów w życiu albo wspomnieniem wymarzonych wakacji na rajskiej wyspie. Pod jednym warunkiem! Każda z tych rzeczy powinna sprawiać, że się uśmiechasz i, że wracają do Ciebie budujące emocje związane z przedmiotem, który trzymasz w dłoniach. Najlepiej, jeśli ta rzecz oprócz walorów wizualnych ma też praktyczne zastosowanie i korzystasz z niej na co dzień (tak jak ja z miseczek kupionych w Tunezji prawie 20 lat temu).

Z prezentami nietrafionymi, niechcianymi, które Ci się nie podobają, masz prawo zrobić co chcesz. Sprzedaj, daj komuś, kto się z nich ucieszy. Schowanie ich w głębokiej szufladzie nie rozwiąże tematu. Ta rzecz ciągle ta jest i domaga się Twojej uwagi. Zastanów się, co naprawdę powstrzymuje Cię przed oddaniem tej rzeczy? Czujesz się zobowiązana wobec osoby, która Ci coś sprezentował? Niesłusznie. Z chwilą, kiedy prezent trafił w Twoje ręce, należy do Ciebie i masz prawo zrobić z nim, co chcesz. Boisz się, że ciocia wpadnie z wizytą i zapyta, dlaczego firanki, które Ci podarowała nie wiszą paradnie w oknach? Po pierwsze, taka sytuacja może się nigdy nie wydarzyć. Po drugie, nie jesteś odpowiedzialna za myśli, odczucia, emocje innych ludzi (do momentu, kiedy umyślnie ich nie krzywdzisz). Jeśli ktoś uraczył Cię nietrafionym prezentem, przyjmij go z wdzięcznością, ale pozwól sobie zrobić z nim, co tylko Ci się podoba.

 

{2} Przecież tyle za to zapłaciłam

Tak, to prawda, każda rzeczy w Twoim domu „kosztuje”. Za niektóre zapłaciłaś sporą sumę pieniędzy, inne dostałaś „za darmo”, ale zajmowanie się nimi (wbrew pozorom) sporo Cię kosztuje. Trzymanie w domu mikserów, dzięki którym miałaś w końcu piec torty, ale nic z tego nie wyszło, markowych bluzek, które do niczego nie pasują, dziesiątej pary szpilek, które są tak niewygodne, że da się w nich tylko siedzieć, nie sprawi, że odzyskasz pieniądze, które za daną rzecz zapłaciłaś. Co więcej, trzymanie tych rzeczy w domu kosztuje Cię jeszcze więcej, bo zabierają Twoją uwagę, czas i energię. Przestawiasz je z kąta w kąt, zastanawiasz się, czy już czas je komuś oddać, czy jeszcze nie, odkurzasz, organizujesz, kupujesz więcej mebli, żeby to wszystko pomieścić.

Najlepszym sposobem odzyskania zainwestowanych funduszy jest sprzedaż. Wystaw nietrafione prezenty albo niepotrzebne przedmioty na portalu zakupowym, zaproponuj koleżance z pracy albo znajomym z Facebooka. Zapewniam Cię, że odzyskanie chociaż części funduszy poprawi Ci humor o wiele bardziej niż ścieranie kurzu z czegoś, czego nie potrzebujesz. Uważaj jednak, żeby odzyskanych pieniędzy nie wydać na kolejny nietrafiony łup albo okazję!

 

{3} To mi się kiedyś przyda

Słynną już „szufladę na przydasie” znajdziemy chyba w każdym domu. Może nią być niewielkich rozmiarów szuflada w kuchni albo cały garaż, w którym przydasie zablokowały samochodom możliwość wjazdu. Tak długo, jak będziesz miała w mieszkaniu miejsce dedykowane ścinkom materiałów, resztkom sznurka, odpadniętym guzikom, zasuszonym różom, kartkom świątecznym z 1997, tak długo będziesz zbierać cały ten kram. Od czasu do czasu postanowisz nawet zrobić z nim porządek, ale w połowie się poddasz, bo przecież wszystko kiedyś może się przydać. Tyle że na ogół się nie przydaje. Kiedy chcesz zapakować mamie prezent, z dużym prawdopodobieństwem kupując podarek kupisz też papier do pakowania albo dekoracyjną torebkę. A w szafie na „przydasie” dalej będzie leżeć kolekcja dwudziestu torebek po prezentach, które dostałaś Ty albo Twoja rodzina.

„Przydasie” mają jednak jedną magiczna właściwość. Zaczynają być potrzebne dokładnie dzień po tym, jak je w końcu wyrzuciłaś. Czary? No jednak nie. Sama kreujesz sytuacje i okoliczności, w których nagle potrzebujesz czegoś, z czy po latach rozważań w końcu się rozstałaś. Tym sposobem utwierdzasz się w przekonaniu, że niczego lepiej nie wyrzucać. Bo jak tylko coś wyrzucisz, to natychmiast okazuje się potrzebne… Bądź więc na tę sytuację z góry przygotowana i nie daj się swoim własnym myślom.

 

Ciekawa jestem, czy podobne przekonania dotyczące posiadanych rzeczy towarzyszą i Tobie. Jeśli tak, być może czas się im dokładnie przyjrzeć, sprawdzić skąd pochodzą i czy dalej Ci służą. Pozbycie się nadmiaru rzeczy jest bowiem pierwszym krokiem na drodze do „domu w porządku”. Dopóki nie uporasz się z nadmiarem, trudno Ci będzie stworzyć uporządkowane domowe środowisko. 

 

 

Zdjęcie tytułowe: Angèle Kamp | Unsplash